Złe wybory.

– To nie jest facet dla Ciebie. 
-Wiem. Ale odzwierciedla moją duszę.
Gabi pochodziła z rodziny słynącej z wysoko postawionej kultury i elokwencji. Wychowywana według ściśle określonych zasad, wiedziała czego nie może. Choć tak właściwie mogła, jednak o tym za chwilę. Miała 22 lata, a niedopuszczalne byłoby wrócenie do domu po północy czy spożycie o jedną lampkę wina za dużo. O przyprowadzeniu bądź zostaniu u mężczyzny na noc nie warto wspominać w przypadku, gdy krzywe spojrzenia były rzucane w momencie zniszczenia cielistych rajstop, kiedy to ‚oczko’ poleciało wzdłuż długiej i zgrabnej nogi. Drobiazgi, których młoda kobieta jaką była,  nauczyła się wstydzić. W towarzystwie uchodziła za tę grzeczną, tak zwaną przysłowiową ‚cnotkę’. Tego nie, tamtego nie, a tego to już w ogóle. Nauczoną ją, iż opinia publiczna jest jedną z najważniejszych rzeczy. Co ludzie myślą, jak zareagują, jak na nią spojrzą, co się po tym zmieni było kwintesencją jej egzystencji. Dostosowywała się do granic możliwości. Trzymała się określonych zasad co było powodem odejścia wielu mężczyzn, gdyż do brzydkich zdecydowanie nie należała. W oczach niektórych była nawet boginią. Chociaż właściwie nie. To ona ich zostawiała. Irytowali ją pod każdym względem. Nieustannie wmawiali, że się zakochali. Dręczyli krok za krokiem, a sceny zazdrości potrafiły być 5 razy dziennie. Pragnęli wymuszenia deklaracji. Deklaracji na całe życie. Takie forever&always. Często było jej dobrze, nawet bardzo, a wszystko do momentu, gdy chcieli ją związać. Ograniczyć. Odciąć od prywatności i życia osobistego. Za bardzo fascynowało ją poczucie niezależności i wolnej woli. Towarzystwo kobiet w swoim życiu miała ograniczone, wybrane i pewne. Za bardzo irytowała ją zawiść, fochy i złośliwości ze strony płci pięknej. Mężczyźni byli mniej skomplikowani, uprzejmi i o nią dbali. Obracała się w ich towarzystwie od najmłodszych lat. Przyjaciele z zarostem byli większą częścią jej codzienności i nie potrafiła dopuścić do siebie świadomości, że ot tak miałaby ograniczyć kontakt dla zwykłego ‚widzi mi się’ , zazdrosnego faceta. Co to, to nie. To on był nowy i musiał to zaakceptować. Poznając ją, powinien wziąć całą jej osobę z pełnym bagażem i ludźmi, a nie tylko to, co uzna za akceptowalne. Miała własne życie przed nim i zamierzała mieć je po nim. Przeżyła wystarczająco, by wiedzieć, czego oczekuje od mężczyzny. Był jeden, główny punkt. Marzyła, by należeć do jego świata, być jego częścią lecz nie chciała stać się nim całym. Potrzebowała indywidualności, by nie zatracić siebie i to własnie otrzymała od Rafaela. Nigdy, przenigdy o tym nie rozmawiali. Żadnych aluzji i niewypowiedzianych słów. On wiedział. Był, gdy trzeba było. Potrafił podarować samotność, gdy tego potrzebowała, a na temat wolności  nie miał żadnych obiekcji. Oczekiwał tego samego. Przychodził kiedy chciał jak i wychodził. Na sam widok jego widok dostawała orgazmu, zaś on sam potrafił jej zaoferować dwa do pięciu razy mocniejszy. Ich  ciała idealnie się dopasowywały. Rozumiały.Najmniejszy dotyk, przejechanie palcem wzdłuż uda, sprawiał, iż jej ciało momentalnie stawało się napięte. Aromat seksu był wyczuwalny tuż od wejścia dla każdego potencjalnego, niezapowiedzianego gościa. W tych chwilach nikt nie mógł im przeszkodzić i wszyscy doskonale o tym wiedzieli. Gdy oboje nie odbierali telefonu, dla opinii publicznej był oczywisty ich system offline. Ukradkowe spojrzenia i uśmieszki jedynie to potwierdzały. Nazywano ich różnie. Nie zawsze pozytywnie, pomimo ich dopasowania.

Spotkała faceta, który był idealny. Miała go zawsze, gdy potrzebowała. Zawsze był, choć z nazwy nigdy nie był jej.I nie będzie. Bo też chciał niezależności, a wolność w jego słowniku ma tylko jedną, niezmienną definicję.

1 myśl w temacie “Złe wybory.

  1. Lekko sie czyta. Ciekawie i wciagajaco napisane. Bede zagladac.

    Polubienie

Dodaj komentarz