Friends with benefits.

Follow my blog with Bloglovin

Pani spotkała Pana. Pan spotkał Panią. Ciężko dopatrzeć się pierwszeństwa. Nikt nie wie, dlaczego tak się stało: czemu ona dostrzegła jego, a z jakiego powodu on wykorzystał jej zainteresowanie. Oboje sarkastyczni, często bezczelni. Źle nie było. Wszystko się toczyło. Powoli, stopniowo, ale toczyło. I było cudownie tylko wtedy , gdy toczyło.
    Od dawna brakowało jej namiętności. Tych boskich chwil intymności, dla których człowiek jest w stanie rzucić wszystko i biec w ramiona drugiej osoby. Całkowicie bez względu na cel. Kompletnie bez znaczenia czy nago czy w ubraniu.  Czy to z pożądania czy też chęci samego poczucia bliskości, drugiego ciała tuż obok naszego.  Ludzie nie są przystosowani do toczenia wojny z życiem w pojedynkę. Zawsze potrzebują kompana. Nie istotne jest co mówią, wszyscy w głębi duszy zdają sobie sprawę, że tak jest. Całe życie wypełnione jest poszukiwaniem. W sumie nawet wiecznym poszukiwaniem. Poznajemy miliony ludzi. Jedni są na jedną imprezę, drudzy na okres nauki w szkole czy studiach, a trzeci na całe życie. Dla tych ostatnich nieustannie się rozglądamy.
Takich właśnie uczuć była świadoma  Iza. Skromna, delikatna i poszukująca. Egzystencja jaką wiodła, była dla niej zbyt ciężka. Dzień za dniem zmagała się z takimi przyziemnymi rzeczami jak podatek, praca i choroba babci, która była jedyną jej rodziną. Przypadek chciał, że w tej egzystencji pojawił się on. Kolega, który dał jej dużo. Pokazał jej  rzeczy, o których nie marzyła. Podarował jej miłe słówka, intymność i zainteresowanie, które było dla niej najważniejsze. Czuła się ważna. Miała o kim marzyć wieczorami i myśleć w przeciągu dnia. Słysząc w radiu piosenki o miłości, wyobrażała sobie ich kiedyś w przyszłości. Dostrzegała pozorną przyszłość. Naiwna dziewczyna, co?  Przeglądając tumblerowe obrazki przedstawiające sceny erotyczne, przed oczami stawał jej ich obraz. Zawsze to mogła być ona. Zawsze mogła doświadczyć o wiele więcej niż było jej dane. Pragnęła bezgranicznego zaufania, większego pulsowania między jej udami, a przede wszystkim tych motylków w brzuchu, gdy ledwie muskał opuszkami jej nagie ramię. Prawdę mówiąc, z uśmiechem na ustach przywoływała w głowie sceny z Greya. On mógł być Greyem. Nie protestowałaby, gdyby bez zapowiedzi wpadł do jej pokoju, rzucił na łóżko i gwałtownie wbił się językiem w jej usta. I nie tylko usta. Kochała czuć, że jest mokra. Uwielbiała poczucie ważności i ścisk w żołądku, gdy jego ręka zjeżdżała w dół,  wzdłuż jej ciała i delikatnie wsuwała się pod gumkę koronkowych majtek. Pragnęła tego każdego wieczoru. Dla tych chwil, była skłonna odstawić na bok naukę. Walić wszystko dookoła i móc pieprzyć się tylko z nim.Ha! Pieprzyć wszystko razem z nim.  Miała nadzieję, że z czasem przemieni się to w kochanie, mimo iż z nazwy byli tylko cholernymi ‚fuck buddy’.
Oczywiście jak to w życiu bywa, wiecznie w tym idealnym stanie trwać  nie było jej pisane. Jemu przestało zależeć, a ją pozostawił niespełnioną seksualnie. Bolało. Nie on. O nieee. Parzył ją sam fakt. Ale dobrze sobie radziła. Starała to sobie jakoś wytłumaczyć. I po cichu, gdy nikt nie patrzył, cieszyła się, że w ogóle coś takiego się wydarzyło.

3 myśli w temacie “Friends with benefits.

  1. „Ludzie nie są przystosowani do toczenia wojny z życiem w pojedynkę.” Nie zgodziłabym się z tym zdaniem. Chyba, że mówimy tylko o kwestiach czysto seksualnych.

    Polubienie

  2. Pisząc to zdanie, chodziło mi bardziej o fakt, że nikt nie da rady całe życie być sam ze sobą. Wstając samotnie, wychodząc samotnie, nie mając się z kim spotkać, pogadać czy wyżalić się, koniec końcem odbije się to na jego zdrowiu psychicznym 😉

    Polubienie

  3. Zgadzam się z tobą. Żaden człowiek nie jest stworzony do życia w samotności.

    Polubienie

Dodaj komentarz